Miałem sen o edukacji – wystąpienie prezesa ZNP
Wystąpienie prezesa ZNP Sławomira Broniarza otwierające 40. Krajowy Zjazd Delegatów ZNP
Warszawa, 18 listopada 2010 r.
Podążając za słowami Martina Luthera Kinga z 1963 roku chciałbym powiedzieć: miałem sen, miałem marzenie. Marzenie o Polsce, jako kraju i społeczeństwie edukacyjnej rewolucji. Kraju, w którym wykształcenie i dobra edukacja są wartościami najważniejszymi. Miałem sen o kraju, gdzie o dobrej szkole mówi się codziennie, a nie tylko z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Gdzie dobra edukacja jest przedmiotem zainteresowania wszystkich tak przed, jak i po wyborach.
Marzyłem o kraju, w którym główne programy informacyjne zaczynają się od wiadomości o zmianie uniwersytetu przez znanego profesora, a nie o zmianie klubu parlamentarnego lub partii przez polityka; w którym medialnym bohaterem nie jest „sztukmistrz” z Lublina lecz nauczyciel, który przygotował laureatów wielu olimpiad i konkursów przedmiotowych.
Miałem sen o kraju, w którym przedszkole jest w każdej gminie, a uniwersytety należą do światowej czołówki. Marzyłem o kraju, gdzie efekty badań naukowych, wyróżniające nas w zjednoczonej Europie, są przedmiotem publicznej debaty i powodem do narodowej dumy, a nauczyciele akademiccy nie muszą ratować swoich budżetów, goniąc od jednej do drugiej uczelni. Gdzie prawo o szkolnictwie wyższym nadąża za nowoczesnymi rozwiązaniami europejskimi, dając naszym młodym naukowcom równe szanse na międzynarodowej arenie badań naukowych.
Miałem sen o roku spokojnej pracy bez reform. Miałem sen o polskim, oświatowym sir Alex’ie Fergusonie (od 1986 roku trener piłkarski klubu Manchesteru United), który przez kilka kadencji pokieruje polską edukacją, który zaplanuje, wykona i oceni dokonane przez siebie zmiany oraz uwolni polską szkołę od kadencyjnych polityków, o których zapewne myślał ks. Jan Twardowski, pisząc o potrzebie kochania ludzi, bo tak szybko odchodzą.
Śniłem o systemie publicznej edukacji; o szkołach prowadzonych przez gminy i powiaty kształcących na wysokim poziomie, dostępnych dla każdego; szkołach bez czesnego.
Marzyłem o odpowiednim budżecie na edukację, takim, który nie stawia samorządów przed wyborem: szkoła czy droga i wodociąg. O powiatach i gminach dbających nie tylko o budowę i modernizację szkół, ale pamiętających także o woźnych i sprzątaczkach.
O szkole z mądrym i kompetentnym dyrektorem, który nie przerzuca swojej nieudolności na rzekomo złe prawo oświatowe.
Marzył mi się rok bez debaty o likwidacji Karty Nauczyciela i obarczaniu tej ustawy wszelkimi winami za słabości naszego systemu edukacji, wbrew oczywistym faktom wynikającym z międzynarodowych badań PISA.
Marzyły mi się małe klasy, wyposażone w komputery z łączem szerokopasmowym, z dużą liczbą zajęć w językach obcych, z edukacją seksualną w szkole, z tańszymi podręcznikami…
Miałem sen o kraju, gdzie kierunki pedagogiczne na wyższych uczelniach są najbardziej obleganymi, a posiadanie dyplomu daję gwarancję uzyskania dobrej pracy.
Marzę o kraju, którego premier zrealizuje swoje deklaracje dotyczące wzrostu płac nauczycieli; o kraju, w którym życie emerytowanych nauczycieli będzie przypominało reklamy z czasów reformy emerytalnej.
Co trzeba, aby spełnić marzenia? Mamy wielu mądrych ludzi, wielu dobrych nauczycieli, znakomitych naukowców, czasami bardziej znanych i cenionych za granicą niż w kraju.
Mamy wolę polityczną niezbędną dla dokonania zmian. Potrzeba trochę odwagi i postawienia na naukę. To się opłaci. Edukacja na najwyższym poziomie może i powinna być naszą narodową wartością, wyróżniającą nas w Europie.
Ale, jak pokazuje historia, wszelkie zmiany powinny być dokonywane w porozumieniu i w uzgodnieniu ze środowiskiem, którego dotyczą. Podczas reformy edukacji w 1998 r. wielu naukowców podkreślało, że nie uda się jej przeprowadzić bez zaangażowania samych nauczycieli. Od tego czasu minęło 12 lat. Pierwsi uczniowie, którzy przeszli pełen cykl edukacji w zreformowanym systemie, kończą szkołę. Pora podsumować więc ten czas, rzetelnie ocenić dobre i złe strony, wyciągnąć wnioski. Jeżeli wyniknie z nich potrzeba zmian, to trzeba je przeprowadzić w sposób przemyślany, bez politycznego zacietrzewienia i przekonania o własnym geniuszu.
Związek zaproponował powołanie przy prezydencie RP Krajowej Rady Edukacyjnej, która powinna być ciałem pozwalającym z edukacji zdjąć brzemię kadencyjności Sejmu i współtworzyć kierunki zmian.
Potrzebna jest także obecność partnerów związkowych w komisji wspólnej rządu i samorządu w części debaty o edukacji i jej finansowaniu. Stanowiłoby to uzupełnienie prac Komisji Trójstronnej w sferze usług edukacyjnych.
Dobre relacje z organami prowadzącymi oraz współudział w tworzeniu prawa na etapie jego powstawania pozwoli zmniejszyć poziom napięć w trakcie jego wykonywania.
ZNP wielokrotnie dowiódł swoją 105-letnią historią, ale także dniem dzisiejszym, że był i jest partnerem do debaty o sprawach polskiej edukacji, partnerem merytorycznym i odpowiedzialnym.
Jaka będzie pozycja ZNP i związków zawodowych w Polsce za rok, dwa lata? To zależy nie tylko od naszej wytężonej pracy, ale także od jakości i kierunku prowadzonego przez rząd i samorządy dialogu społecznego oraz pozycji organizacji pracowników, działających dzisiaj na podstawie art. 59 Konstytucji RP oraz ustawy z dnia 23 maja 1991 roku o związkach zawodowych.